Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dżem. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dżem. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 16 września 2013

Zapasy

Ciasto drożdżowe rośnie, więc mam chwilę czasu dla Was ;)
 Robicie przetwory na zimę? Ja podzieliłam się pracą z mamą, Ona zrobiła hurtem ze 150 słoików dżemu z truskawek, a ja skupiłam się na mniej codziennych produktach ;) Czeko-śliwka. Mówi Wam to coś? Mozolna praca, ale efekt pyszny. Tosiek przez tydzień jadł ją na śniadanie, do naleśników, łyżką ze słoika (jak nie patrzyłam), na kolację, tosty na słodko i z czym się tylko dało. Całe szczęście, zrobiłam więcej ;)

Czeko-śliwka

- 2kg śliwek węgierek
- ok.2 szklanek cukru
- 4-6 łyżek kakao 

Na początek drylujemy owoce i kroimy na pół. Polecam robić to przy ulubionym filmie, szybciej idzie. Do garnka z grubym dnem wrzucamy śliwki, cukier (w zależności od Waszych smaków, dajcie więcej lub mniej). Jeśli boicie się przypalenia, wlejcie 1/3 szklanki wody. Kiedy całość zacznie się gotować, wsypcie kakao. Powidła są gotowe, kiedy odparuje cała woda. Warto gotowanie podzielić na 2-3 dni. jeśli owoce są mało rozgotowane, pomóżcie sobie blenderem.Umyte słoiki włóżcie do garnka z wodą i gotujcie ok 10 min. Przekładajcie do nich gorącą masę, poproście silnego mężczyznę o zakręcenie i odwróćcie do góry dnem. Gotowe!




Ponieważ mam w domu amatora gruszek, skusiłam się również na dżem gruszkowy z wanilią. Jeśli ktoś lubi, warto zrobić.

Gruszka z wanilią

- 1,5 kg gruszek (miękkich)
- szklanka cukru
- sok z 1 cytryny
- laska wanilii

 


Gruszki obieramy, usuwamy gniazdka i kroimy w kostkę. Wrzucamy do garnka z grubym dnem i wlewamy sok z cytryny. Wsypujemy cukier i gotujemy. Kiedy zacznie "bulgotać" dodajemy ziarenka wanilii. Po ok 2 godzinach dżem jest gotowy. Ze słoikami postąpcie tak jak opisałam powyżej.







wtorek, 11 czerwca 2013

Truskawkowe fantazje

Obiecałam zdjęcia tortu. Słowa oczywiście mam zamiar dotrzymać, jednak moja mama strasznie się ociąga z wysłaniem zdjęć. Nie rozumiem jej, laptop ją wciąż "gryzie". Będzie więc co innego.
Antek dostał się do przedszkola. Graniczyło to z cudem, bo jako dziecko z pełnej rodziny, które nie potrzebuje specjalnego toku nauczania, otrzymał tylko 1 punkt. Nasze Państwo widocznie uznało, że przedszkole dzieciom mieszkającym z obojgiem rodziców, należy się zgodnie z zasadą "jak coś zostanie...". Ale cieszę się, że się udało. 
Dzisiaj raniutko pojechaliśmy na rynek, zahaczając o salę zabaw. Napis szumnie głosił,że wtorki między 10.00 a 14.00 dzieci od 2 do 5 lat wstęp za darmo. Poszliśmy sprawdzić. Za darmo jest jedna godzina. Dobre i to, Tosiak szalał ;)

 

A na rynku sprzedawcy się przekrzykiwali, kto ma lepsze, słodsze, mniejsze, a kto większe truskawki. Więc kupiliśmy koszyk. Do tego rabarbar, kalafiorka (bo Tosio by zjadł), 6 doniczek z kawiatkami i ziemniaki i jeszcze kilka rzeczy. Niestety zapomniałam, że wracamy autobusem. 
Dzisiejsza pomoc Antka w kuchni ograniczyła się do zjedzenia miski truskawek. Po dłuższej chwili niewiedzy na temat przetworzenia tylu owoców, nastąpiło olśnienie. Dżem z truskawek i rabarbaru, serniczki z sosem truskawkowym, a wieczorem zrobię lody. Bynajmniej taki mam zamiar. 


Dżem truskawkowy z rabarbarem

- 1kg truskawek (na oko)
- 3 sztuki rabarbaru
- 3/4 szklanki cukru
- sok z połówki cytryny
- 1/4 szklanki wody

Truskawki myjemy, zdejmujemy szypułki i kroimy na 4. Rabarbar obieramy i dzielimy na 1-2 cm kawałki. Owoce do garnka, do tego cukier, sok i woda. Gotujemy długo, aż masa będzie gęsta (u mnie proces trwa, ale ma się ku końcowi).

A na deser:


Serniczki w kubeczkach (3 porcje)

- ok 10 herbatników

masa serowa
- opakowanie białego sera (półtłustego) zmielonego 2 razy
- 1/2 szklanki śmietany 18% lub jogurtu
- 2 łyżki mleka
- ziarenka z 1/2 laski wanilii lub po prostu cukier waniliowy
- 2łyżki cukru pudru
sos truskawkowy
- kilka truskawek (5-8)
- 2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
- 1 łyżka cukru
- 1 łyżka soku z cytryny

Składniki mieszamy widelcem na jednolitą masę. Herbatniki traktujemy wałkiem lub tłuczkiem, więc można się rozładować ;) Sos: Truskawki rozgniatamy widelcem, dodajemy do pozostałych produktów i stawiamy na kuchence. Kiedy masa się zagotuje, zostawiamy do ostygnięcia. Bierzemy szklanki, pucharki lub kieliszki do wina. Sypiemy pokruszone ciastka, potem masa serowa, sos, masa i znów sos. Pycha ;)

A w tym tygodniu zdążyłam już zrobić tartę z rabarbarem i pomarańczą, ale o tym kiedy indziej ;)


W czwartek znów do szpitala... będę po weekendzie, po imieninach mojego Antoniego ;)

czwartek, 4 kwietnia 2013

Coś (nie)lekkiego po wielkanocy

I jak, czy wasze brzuchy już odpoczęły po wielkanocnych obfitościach? Mój jeszcze potrzebuje troszkę czasu, ale moje chłopaki... Chciałam zrobić coś czekoladowego i w małej ilości, tak na ząb. Znalazłam jednak świeże drożdże z terminem ważności do dzisiaj. Moje popołudnie zostało więc wypełnione masową produkcją drożdżowych bułeczek z czekoladą i dżemem brzoskwiniowym.
Wczoraj byliśmy z Tosikiem w Ikei po dziecięcą skrzynkę narzędziową. Antek jest MANIEK ZŁOTA RĄCZKA aktualnie. Przy kasie dorwał mały wózek z chorągiewką i musieliśmy zrobić jeszcze jedno kółko po magazynie. Potem postanowił sam zapłacić.

"Mama daj mi kasę, odsuń się, sam będę płacił"

Dałam mu pieniążki, on dał je Pani w kasie i dostał farciarz lizaka. Zjadł go w tramwaju, głośno przy tym dyskutując. Postanowił, że co dziennie będziemy jeździć na drugi koniec miasta do szwedzkiego sklepu po lizaka od kasjerki. Oglądaliśmy też buty dla prywatnego.

"Antek, podobają Ci się buty te buty dla taty?"
"Mnie nie, ale tacie chyba tak."
"To chodź mu powiemy"
"Mama, czy Ty oszalałaś?! (Antek zaczął na cały sklep) Przecież tata jest teraz w pracy, nie usłyszy nas!"

Hmm... moje dziecko miało chyba rację. Zresztą, zawsze ma. Kiedy to było, chyba w niedzielę. Kot wyszedł z łazienki i za chwilę wbiega do pokoju Antek krzycząc do mnie, że trzeba posprzątać w kuwecie. Dyskretnie pokazałam na prywatnego.

"Tata, kot zrobił taką wysoką kupę! Jak piramida!"

Znów miał rację. Szkoda tylko, że kiedy przychodzi i twierdzi że posprzątał klocki do pudełka, to mija się z prawdą. Taki drobny szczegół. Według Tośka, to się czepiam.

Więc mały dzisiaj zajęty wbijaniem plastikowych gwoździ, pozwolił mi na swobodę w kuchni. Mam swój niezawodny przepis na ciasto drożdżowe i tylko dodaję więcej albo mniej mąki lub czasem cynamon. 

Ciasto drożdżowe

- 500ml mleka
- 130 g cukru
- 150 g masła
- 10 dag drożdży świeżych
- szczypta soli
- ok 1kg mąki

Mleko podgrzewamy. Masło rozpuszczamy. Mąkę mieszamy z cukrem. Do mleka dolewamy masło i wkruszamy drożdże. Mieszamy do rozpuszczenia. Dodajemy do mąki i zagniatamy. 
Z ciasta możecie tworzyć dowolne rzeczy. Dzisiaj padło na serduszka z czekoladą. Małą ilość ciasta wałkujecie na kształt prostokąta, smarujecie czekoladą (Krem czekoladowy podgrzany wcześniej z małą ilością mleka) i zwijacie w rulon, potem złóżcie na pół i natnijcie od zgięcia prawie do końca. Rozłóżcie lekko na boki. 


Powstały też tradycyjne rogaliki z dżemem brzoskwiniowym

 
Wyszło tego łącznie ok 50 sztuk... Co robić? Sms do mamy "Mam świeże bułeczki z czekoladą!" I odpowiedź po 2 minutach "Już wysyłam auto", a  po 20 min tata stanął w drzwiach ;) 

Ciastka, rogaliki i inne małe rzeczy pieczcie w 180 stopniach ok 15 minut. Smacznego!

środa, 27 marca 2013

Zamiast sprzątać w kuchni...

Moja mama sprząta na święta, koleżanka sprząta i ciocia też. Wszyscy są pochłonięci pucowaniem salonów, łazienek, kuchni... Zwłaszcza to ostatnie. W piątek będę piekła masę mazurków, czyli idealnie błyszczące szafki się zdadzą na nic. W zamian za to, zrobię jeszcze większy przedświąteczny bałagan w kuchni. Antek zakasał rękawy i wysypał mąkę na blat w kuchni. Ja wcześniej zagniotłam ciasto, więc teraz możemy działać wspólnie. Mąka na szafkach, mąka na piecyku, mąka na podłodze i na Tośku też jest trochę. Zielony dinozaur na jego bluzce osiwiał po całości. Prywatny miał po pracy jechać do taty więc mogliśmy sobie poszaleć. Powstały takie oto cuda:


W zeszłą sobotę byliśmy z Tosiakiem na kręglach. Mały za każdym razem rzucał sam. I wstyd się przyznać, ale mały mnie ograł. Była też ciocia Ania z Antkową kobitką. Malutka również ograła swoją mamę. Do czego to doszło... Ciekawe czy w bilard też dzieciakom tak dobrze by poszło?
A wracając do naszych bułeczek, to przepis po części zapożyczony z innego bloga, którego uwielbiam czytać. 

Zawijane bułeczki z dżemem

1 szkl mleka
2 łyżeczki cukru waniliowego ( z czubkiem)
110 g rozpuszczonej margaryny
1/3 szklanki cukru
2 jajka
2 dag świeżych drożdży
szczypta soli
3 1/2 szkl mąki pszennej 
dżem

Mleko należy podgrzać z cukrem waniliowym, ale nie gotować. Margarynę rozpuścić. Do mleka (letniego) dodać cukier, roztrzepane jajka, margarynę i pokruszone drożdże. Dodać mąkę i wyrobić. Teraz przykrywamy ściereczką i czekamy, aż ciasto podwoi swoją objętość. Szykujemy dużą blachę, którą smarujemy olejem. Oddzielamy garstkę ciasta i cienko wałkujemy. Wykładamy na dno blachy. Resztę ciasta rozwałkujcie, tak by powstał duży prostokąt. Nakładamy dżem i zwijamy ciasno. Kroimy na ok1,5cm kawałki i układamy luźno na blaszce. Odstawiamy, aby jeszcze odrobinę podrosły. Następnie wstawiamy do 200 stopni na 25 min. Kiedy jeszcze są gorące, polejcie bułki lukrem (cukier puder + ciepła woda). 


Smacznego ;) A w piątek zaprezentuję mazurki, z migdałami, orzechami i masą kajmakową z żurawiną.