Pokazywanie postów oznaczonych etykietą drożdże. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą drożdże. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 4 kwietnia 2013

Coś (nie)lekkiego po wielkanocy

I jak, czy wasze brzuchy już odpoczęły po wielkanocnych obfitościach? Mój jeszcze potrzebuje troszkę czasu, ale moje chłopaki... Chciałam zrobić coś czekoladowego i w małej ilości, tak na ząb. Znalazłam jednak świeże drożdże z terminem ważności do dzisiaj. Moje popołudnie zostało więc wypełnione masową produkcją drożdżowych bułeczek z czekoladą i dżemem brzoskwiniowym.
Wczoraj byliśmy z Tosikiem w Ikei po dziecięcą skrzynkę narzędziową. Antek jest MANIEK ZŁOTA RĄCZKA aktualnie. Przy kasie dorwał mały wózek z chorągiewką i musieliśmy zrobić jeszcze jedno kółko po magazynie. Potem postanowił sam zapłacić.

"Mama daj mi kasę, odsuń się, sam będę płacił"

Dałam mu pieniążki, on dał je Pani w kasie i dostał farciarz lizaka. Zjadł go w tramwaju, głośno przy tym dyskutując. Postanowił, że co dziennie będziemy jeździć na drugi koniec miasta do szwedzkiego sklepu po lizaka od kasjerki. Oglądaliśmy też buty dla prywatnego.

"Antek, podobają Ci się buty te buty dla taty?"
"Mnie nie, ale tacie chyba tak."
"To chodź mu powiemy"
"Mama, czy Ty oszalałaś?! (Antek zaczął na cały sklep) Przecież tata jest teraz w pracy, nie usłyszy nas!"

Hmm... moje dziecko miało chyba rację. Zresztą, zawsze ma. Kiedy to było, chyba w niedzielę. Kot wyszedł z łazienki i za chwilę wbiega do pokoju Antek krzycząc do mnie, że trzeba posprzątać w kuwecie. Dyskretnie pokazałam na prywatnego.

"Tata, kot zrobił taką wysoką kupę! Jak piramida!"

Znów miał rację. Szkoda tylko, że kiedy przychodzi i twierdzi że posprzątał klocki do pudełka, to mija się z prawdą. Taki drobny szczegół. Według Tośka, to się czepiam.

Więc mały dzisiaj zajęty wbijaniem plastikowych gwoździ, pozwolił mi na swobodę w kuchni. Mam swój niezawodny przepis na ciasto drożdżowe i tylko dodaję więcej albo mniej mąki lub czasem cynamon. 

Ciasto drożdżowe

- 500ml mleka
- 130 g cukru
- 150 g masła
- 10 dag drożdży świeżych
- szczypta soli
- ok 1kg mąki

Mleko podgrzewamy. Masło rozpuszczamy. Mąkę mieszamy z cukrem. Do mleka dolewamy masło i wkruszamy drożdże. Mieszamy do rozpuszczenia. Dodajemy do mąki i zagniatamy. 
Z ciasta możecie tworzyć dowolne rzeczy. Dzisiaj padło na serduszka z czekoladą. Małą ilość ciasta wałkujecie na kształt prostokąta, smarujecie czekoladą (Krem czekoladowy podgrzany wcześniej z małą ilością mleka) i zwijacie w rulon, potem złóżcie na pół i natnijcie od zgięcia prawie do końca. Rozłóżcie lekko na boki. 


Powstały też tradycyjne rogaliki z dżemem brzoskwiniowym

 
Wyszło tego łącznie ok 50 sztuk... Co robić? Sms do mamy "Mam świeże bułeczki z czekoladą!" I odpowiedź po 2 minutach "Już wysyłam auto", a  po 20 min tata stanął w drzwiach ;) 

Ciastka, rogaliki i inne małe rzeczy pieczcie w 180 stopniach ok 15 minut. Smacznego!

środa, 27 marca 2013

Zamiast sprzątać w kuchni...

Moja mama sprząta na święta, koleżanka sprząta i ciocia też. Wszyscy są pochłonięci pucowaniem salonów, łazienek, kuchni... Zwłaszcza to ostatnie. W piątek będę piekła masę mazurków, czyli idealnie błyszczące szafki się zdadzą na nic. W zamian za to, zrobię jeszcze większy przedświąteczny bałagan w kuchni. Antek zakasał rękawy i wysypał mąkę na blat w kuchni. Ja wcześniej zagniotłam ciasto, więc teraz możemy działać wspólnie. Mąka na szafkach, mąka na piecyku, mąka na podłodze i na Tośku też jest trochę. Zielony dinozaur na jego bluzce osiwiał po całości. Prywatny miał po pracy jechać do taty więc mogliśmy sobie poszaleć. Powstały takie oto cuda:


W zeszłą sobotę byliśmy z Tosiakiem na kręglach. Mały za każdym razem rzucał sam. I wstyd się przyznać, ale mały mnie ograł. Była też ciocia Ania z Antkową kobitką. Malutka również ograła swoją mamę. Do czego to doszło... Ciekawe czy w bilard też dzieciakom tak dobrze by poszło?
A wracając do naszych bułeczek, to przepis po części zapożyczony z innego bloga, którego uwielbiam czytać. 

Zawijane bułeczki z dżemem

1 szkl mleka
2 łyżeczki cukru waniliowego ( z czubkiem)
110 g rozpuszczonej margaryny
1/3 szklanki cukru
2 jajka
2 dag świeżych drożdży
szczypta soli
3 1/2 szkl mąki pszennej 
dżem

Mleko należy podgrzać z cukrem waniliowym, ale nie gotować. Margarynę rozpuścić. Do mleka (letniego) dodać cukier, roztrzepane jajka, margarynę i pokruszone drożdże. Dodać mąkę i wyrobić. Teraz przykrywamy ściereczką i czekamy, aż ciasto podwoi swoją objętość. Szykujemy dużą blachę, którą smarujemy olejem. Oddzielamy garstkę ciasta i cienko wałkujemy. Wykładamy na dno blachy. Resztę ciasta rozwałkujcie, tak by powstał duży prostokąt. Nakładamy dżem i zwijamy ciasno. Kroimy na ok1,5cm kawałki i układamy luźno na blaszce. Odstawiamy, aby jeszcze odrobinę podrosły. Następnie wstawiamy do 200 stopni na 25 min. Kiedy jeszcze są gorące, polejcie bułki lukrem (cukier puder + ciepła woda). 


Smacznego ;) A w piątek zaprezentuję mazurki, z migdałami, orzechami i masą kajmakową z żurawiną.

sobota, 17 listopada 2012

Kolega widmo i złociste ślimaczki

"Pieczemy ciasteczka, dla siostry, dla brata. 
Mama je spróbuje i skosztuje tata. (...)"
Antek ostatnio tylko tego słucha. Szukając piosenek dla maluchów, przypomniały mi się utwory z dzieciństwa.
"(...) tak, tak, tak,
to Pan Tik Tak,
i jego mały świat(...)"
To były czasy. Teraz już nie ma dla dzieci takich programów. Wszystko komputerowo robione i o dziwnej tematyce, jak np: fioletowy przyjaciel z czerwoną torebką ;)
Nadszedł zasłużony weekend po ci
ężkim tygodniu pracy i żłobka. Ha, ha, tylko prywatny mąż był dzisiaj w robocie. W ramach odszkodowania dostał pięknie pachnące gołąbki w sosie grzybowym. Niestety, jeszcze ich nawet nie spróbował - ponoć taki zmęczony... Trudno, dostanie je na kolacje. Dodam, że to pierwsze w moim życiu ;) Całe szczęście, że jest weekend i czas na ewentualne leczenie niestrawności. Oba moje chłopaki spróbowały za to cynamonowych pyszności. Tosiak nawet trochę pomagał, chciał wykrawać z ciasta drożdżowego słoneczka i kwiatuszki.
 yyy... wyszło tak:



A mi wyszło tak:

A 3 minuty później był pusty talerz. To są tzw. "ślimaczki cynamonowe". Pierwszy raz zrobiłam je jakieś 7 lat temu. No może przesadziłam, ale jakoś tak.
Przepis na nie był zupełnie inny. 


Wiele  lat = wiele zmian.                             
Doszedł miód, proszek do pieczenia (o zgrozo, niektórzy chcą mnie za to ukatrupić) i kardamon.









Była dzisiaj u mnie mama. Kupiła sobie farbę do włosów i... ja taki sam kolor kładłam  wczoraj. Widać, że matka i córka. Jakie było moje zaskoczenie. Kurcze, nie mogę się skupić na pisaniu. Tosiek piszczy, prywatny coś bąka pod nosem i ciągle coś chcą. Ale mają dobry uczynek na koncie: schowali naczynia do zmywarki. Ale szybko uciekli, bo ona ma nóżki i ucina palce wiatrakiem. Absurd totalny.  Ale co się dziwić. Wczoraj, jak Tosiek bawił się wieczorem...


"Mama, nie przeszkadzaj, bawię się z Szymonem! Szymon tu przyczep klocka."

A mnie zamurowało. Na moje pytanie, gdzie jest kolega, pokazał na miejsce obok siebie. Wyobraźnia? A może tu kiedyś mieszkał jakiś mały chłopiec? Bo to nie pierwszy raz. Włosy dęba stają. Koniec tematu, bo potem nie zasnę



 

Szybko podam przepis i uciekam kąpać Tosiaka.
Musicie podgrza
ć lekko 500ml mleka, rozpuścić 150g margaryny i wymieszać to z 100g świeżych drożdży. Do miski (dużej) wsypcie niecały kilogram mąki, łyżeczkę proszku do pieczenia, 2 łyżki cynamony, łyżeczkę kardamonu, 130g cukru i łyżkę miodu. Dolewamy rozczyn i zagniatamy. Jeśli ciasto jest za rzadkie dosypcie mąki. Teraz dajcie temu rosnąc. Jakie Antek zrobił wielkie oczy, kiedy ciasto wyszło z miski.



Posadziłam go na krześle i dałam cukier wymieszany z cynamonem. Zasada ślimaczków jest bajecznie prosta. 
Wałkujemy cienko ciasto, wylewamy trochę rozpuszczonego masła, Antek sypie cukier cynamonowy, ja zawijam i kroję na ok 2-3 cm kawałki. Układam na
blaszce, smaruję jajkiem i sypię na wierzch cukier. Pieczemy do skutku w 180stopniach.
 





 


Efekt od zawsze zachwyca każdego. Spróbujcie, naprawdę są proste w wykonaniu. 


 
A tak na koniec... Zapomniałam o jajkach robiąc zakupy. I mając ułożone ciastka na blaszce, wyrwałam prywatnego m
ęża ze snu i wysłałam po jajeczka. Oczywiście zapominalstwo przypłaciłam postawieniem mu piwa...