Przychodzą takie momenty w życiu kobiety, kiedy trzeba coś dla siebie zrobi
ć. Poszłam wiec w piątek do fryzjera - maska regenerująca i podci
ęcie końcówek z modelowaniem. Po pierwsze wyczynem było samo znalezienie salonu. Ale kiedy już usiadłam z foliowym czepku pod suszarką zrobiło si
ę ciepło i błogo. Nagle... Zerwałam si
ę z przedziwnym wrażeniem, że foliówka na włosach p
ęcznieje niczym popcorn zamkni
ęty pod folią aluminiową. Chwała, że to tylko mylne wrażenie. Ale szczerze mówiąc przez chwile bałam si
ę, że może mi włosy wypadną... Awaryjnie babcia ma włochatą czapk
ę -może by mi pożyczyła. I byście si
ę nie spodziewali co si
ę wydarzyło jeszcze w piątkowe popołudnie.
Tosiak też był u fryzjera! Co prawda na trzy podejścia, ale nawet sie nie bał maszynki elektrycznej!! Mamusia jest z niego bardzo, bardzo dumna!
Wczoraj jak wiadomo była w mojej kuchni prawdziwa taśma produkcyjna. Ja lukrowałam, a Antek sypał. Potem dołączyła ciocia Ania i Krzemek (Tosio postanowił przechrzci
ć wuja z "Kemek" na "Krzemek"). Powstawały dzieła sztuki, jednak ciocia fotografka nie przesłała mi dokumentacji na maila, gdyż toczy bój z makowcami. Wybrała metod
ę "Do trzech razy sztuka". Wi
ęc zdj
ęcia pi
ęknych pierników pojawią si
ę kilka dni później. Zdradz
ę tylko, że najwi
ększą fantazją wykazał si
ę wujo...
To jest piernikowy ludzik z maczugą w czerwonym, wełnianym, długim sweterku. I oczywiście w butach z pomponami. Krzemek był z niego bardzo dumny.
Zapomniałam. W piątek wieczorem prywatny pojechał po choink
ę. Przyszedł klnąc, bo nie mógł jej obją
ć. Ale jest pi
ękna i pachnąca i bardzo, bardzo g
ęsta.

W tym amoku przedświątecznych wrażeń starałam si
ę zrobi
ć tort makowy, który to tak bardzo ubóstwia moja rodzinka. Połączyłam w tym celu dwa przepisy, a właściwie do tradycyjnego biszkopty dodałam po prostu mak i migdały.
Co trzeba zrobi
ć żeby ciasto nie opadło po wyj
ęciu z piecyka? Doda
ć mąk
ę ziemniaczaną. Nawet mój wierny asystent Tonisław nie został dopuszczony do miksera. Białka (6) ubijamy na sztywną piane - włączam mikser i id
ę ;) Pod koniec wsypujemy powoli cukier (1 szklanka), żółtka (6), szczypt
ę soli, proszek do pieczenia (płaska łyżeczka) i POWOLI mąk
ę (12,5 dag pszennej i 7,5 ziemniaczanej). Mieszamy na wolnych obrotach. Mikserowi dzi
ękujemy w tym momencie. Prosz
ę Tosia o mak, a ten biedak mało si
ę nie zarwał pod puszką maku (kupuje w puszce bo nie mam maszynki, żeby zmieli
ć). Nie wiem ile taka puszka ma w gramach, ale włożyłam całą zawartoś
ć. A, no i posiekane migdały. Teraz nast
ępuje monotonne mieszanie masy łyżką. I wszystko do dwóch tortownic i pieczemy 40 min w 175 stopniach. Po upieczeniu 10 min powinno ciasto leże
ć w piecyku i dopiero wyjmujemy. To było wczoraj. A dzisiaj...
Brutalnie przeci
ęłam placki na pół i nasączyłam:
- filiżanka mocnej herbaty
- troch
ę wódki / spirytusu
- sok malinowy
Potem ładnie nałożyłam czoko-śliwke (roboty teściowej) i pobiegałam do sklepu upaprana lukrem. Zapomniałam śmietany i kupiłam za całe 6.99 zł. Po drodze załapałam si
ę na cukierka od Pana ochroniarza i dałam w zamian torb
ę pierników. Obiecałam też przyjś
ć jutro z życzeniami.
I znów mikser ubijał śmietan
ę, a Antek w kulturalny sposób jadł barszczyk za pomocą bułki. Prywatny ma r
ęce jak rasowy murzyn, twarz jak wybielony czarnoskóry człowiek i nastrój jakby chciał mnie ugotowa
ć w wielkim kotle na obiad dla całego plemienia. Wiec na dżem położyłam śmietan
ę i nią też wysmarowałam cały biszkopt. Mas
ę cukrową (o wszyscy świeci) po raz pierwszy robiłam samodzielnie. 1/2 kg cukru pudru, 1 białko, 1 łyżka ciepłej wody i ugniatamy. Potem tylko trzeba rozwałkowa
ć i sprytnym sposobem przenieś
ć na ciasto. Ponieważ poczta polska postanowiła, ze jednak nie dojdą przed świ
ętami zamawiane przez internet formy do wycinania z masy cukrowej, użyłam foremek do ciastek. Podoba si
ę wam?
O bałwankach nie b
ęd
ę pisała - poległam w połowie. Jestem powiedzmy ambitna w kwestii dekorowania i pieczenia i dłubania przy jedzeniu. Ale przy tym przepisie powinno by
ć "dla wytrwałych bez zobowiązań czasowych wobec rodziny".
Wesołych świąt!!
a jednak dokumentacja piernikobrania 2012 dotarła na mojego maila ;)
 |
zaczynamy.... |
 |
...lukier trafiał we włosy... |
 |
...a to 1/3 pracy... |
 |
...w samym środku ludzik cioci fotografki w babcinym sweterku... |
 |
...Krzemek z Antkiem... |
 |
...nowa fryzura... |
 |
A to mój piernikowy ludzik. |
|
|