Dziękuję Ci ;)
Tak, początkowo nieco skomplikowany zestaw do ciasteczek, a dokładniej do ULI. Antek chciał foremki zakosić do piasku. Obroniłam. Ponieważ jak najszybciej chciałam wypróbować prezent, a moja lodówka i zawartość szafek nie współgrała z przepisem załączonym do zestawu, zrobiłam PO SWOJEMU.
Do wylepienia foremek powstała masa z pokruszonych herbatników i masła. Oczywiści dobrze schłodzona. Masa budyniowo - śmietankowa do środka, a na "zatyczki" kruche ciastka. Podobno idealnie nadają się również zwykłe wafle.
Był poniedziałek, Antek wreszcie zasnął. prywatny dopiero ok 23.00 miał zawitać w domku, więc mogłam poszaleć w kuchni.
Mi na budyń z 0,5l mleka wystarczyło ok 250 g śmietanki.
Zaczęłam zabawę. Wydawało mi się to łatwe, bardzo. Wkładam masę z herbatników, robię wgłębienie i otwieram foremkę, a tam piękny "ul". Raz. drugi, trzeci... kicha. Obejrzałam film. Facet z prędkością światła robił ciastka. Cóż, miał sprawne palce, wyćwiczone ;) W końcu po chyba 40 minutach znalazłam swój własny sposób. Jeee... wyszły. Poukładałam ładnie w stojaku. Napełniłam krem i przykryłam ciastkiem. Wolałam chwilę schłodzić je w lodówce. Kuchnia po moich próbach wyglądała żałośnie. Cóż, posprzątam jutro, wykorzystam Tosia do pomocy. Jeśli chodzi o dekorację, to macie pełną dowolność.
Naprawdę, warto mieć taki zestaw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz :)