Nasz prywatny kot wyjechał, więc pod jego nieobecność w domu dzieją się różne rzeczy. Wczoraj na lotnisku był płacz, krzyk i wyrywanie się za tatą. Musiałam Antka czymś przekupić, poszliśmy na lody. A poza tym jemy śniadania w łóżku, robimy pikniki i śpimy w namiocie. A na podwieczorek jadamy dzikie zwierzęta, no nie tylko dzikie - żaby też trafiają do brzuszka Tosia.
Kruche ciastka zwierzaczki
- 25 dag mąki
- 1 jajko
- 10 dag masła
- 10 dag cukru pudru
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1/4 łyżeczki soli
- cukier waniliowy
Ze wszystkich składników zagniatamy ciasto. Wałkujemy na grubość ok 0,5-1 cm. Wycinamy co nam tylko wpadnie do głowy. U nas pojawiły się jeszcze krowy, konie i kaczki.
Pieczemy w 180 stopniach, aż się ciastka zarumienią.
"Mama, jestem głodny na fryty!"
No to czas na obiadek ;)
A to jest KROKUŚ, mój ulubieniec ;)
W następny poniedziałek znów szpital, punkcja i dalsze szukanie igły w stogu siana. Nasz NFZ, jak już postawią diagnozę to pojawiają się wątpliwości i diagnostyka ciągnie się w nieskończoność. A na domiar złego EWUŚ robi problemy systemowe ;p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz :)