Dzień czwarty
5:00 babcia z alzheimer'em stoi nade mną i nad kobitką rzeźbiącą.
- "Co Pani robi?"
- "A głupia jesteś! Policja, policja!"
I babcie przywiązali, bo z liścia pobili pielęgniarki. Grozi policją, pierdlem, kopie w grzejnik i roletę.
Wczoraj wieczorem było ciężko. Babcia miała dostać zastrzyk z witaminami na uspokojenie.
- "Pani P., proszę się położyć"
- "Przecież siedzę, to się nie przewrócę"
- "Pośladek do zastrzyku!"
- "Sama Pani sobie rób"
Po wkłuciu
- "Głupia baba myśli,że jak jej tyłek dałam, to mieszkanie dostanie"
Monologu nie było końca. Wzywanie policji, groźby, budzenie dzieci (nas) i inne, skończyły sie grubi po północy. Dobrze że mam słuchawki i kilka filmów.
Co ta choroba robi z ludźmi? Serce pęka jak się na to patrzy, ale życie potrafi dotknąć w każdy możliwy sposób. Przede wszystkim, robiąc z ludzi wariatów.
5:57 gróźb babci ciąg dalszy
Idę pod prysznic, o spaniu to można zapomnieć. Aj, w brzuszku burczy.
6:41 po dwóch zastrzykach babcia chce dalej wszystkim wybijać zęby i wsadzać za kratki. A ja wykąpana, herbata zrobiona i czekamy na śniadanko. Pewnie znów świeże pieczywo dadzą. Wiecie co usłyszałam?
-"Pani taka młoda i już taka głupia, z tą szajką trzyma"
-"Młodość to do siebie ma, że jest głupia" - odpowiadam
-"No pewnie, tak najłatwiej powiedzieć"
Uśmiałam się :-)
Do Pani ze środkowego łóżka:
-"No i nie będzie Pani nosiła już swojego białego szlafroczka. Ja mam niebieski, ciężką pracą zdobyty. Ja nie kradłam. To Oni (lekarze) kradną, osy jedne..."
I tak w nieskończoność. Litości, ciszy odrobinę.... :-(
Jupi, idę podobno na rezonans. Czekam na ankietę.
7:37 ankiety ani widu ani słychu
Babcia dalej krzyczy, tym razem "Pali się!". Nawet księdza chciała w swoją bajkę wciągnąć.
Moje uszy mają dosyć.
9:14 po śniadanku
Ale dzisiaj się garkuchnia nie popisała. Znaczy chlebek świeży, żeby nie było. Ale wiecie co było do tego? Tandetna martadela zmodyfikowana przez ufoludki :-) strach patrzeć. Studentki zajęły się babcią i nawet był spokój, przez godzinę. Staruszka zjadła, nabrała sił i dokazuje. Wypełniłam ankietę na rezonans, pisząc prawdę i tylko prawdę. Nie jestem tylko wagi pewna, ale 2 kg w tą czy w tamtą... :-) czekania ciąg dalszy.
Rezonans był, 40 minut ponad. Od razu głowa i szyja, ale łepek to mi zdrętwiał pożądnie.
Zdążyłam wrócić, przyszedł prywatny. I sterydy, i znów mdli i w głowie się kręci. Potem babcia i wizyta u okulisty, 2,5 godz...
Muszę pochwalić babcię z alzheimer'em - od 14.00 jest córka u niej i kobitka. Jest cicho, cichutko...:-)
Dali nową, starszą Panią, na razie spokojnie. A mi tak chce się spać... A, obiad! Była grochówka, serdelek, buraczki i ziemniaki. Chętnych do jedzenia - brak. A na kolację jajko na twardo i ogórek kiszony. Ale ja miałam za to szyneczkę prosto z domowej wędzarni :-) mniam :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz :)