czwartek, 7 lutego 2013

"Stanę obok i będziesz miał dwa razy gorzej"

„Zaraz wyjdę z siebie, stanę obok i będziecie mieli dwa razy gorzej!” - słowa wychowawczyni mojej klasy z liceum. Każdy się śmiał zamiast bać, a Ona wściekała się bardziej. Tak, LO to najcudowniejszy okres w moim życiu. Jeśli czyta to ktoś ze słynnej 3b, to pewnie pamięta wycieczkę do Krakowa ;) Przydałoby się zorganizować spotkanie, ale nie wydaje się to takie proste.

A rzeczywistość... Powrót ciężki. Tosiak ma zapalenie oskrzeli, a nie wiadomo też czy nie poszło w płuca. Więc znów mi towarzyszy na zwolnieniu. (W przeciwieństwie do Naszego kota nie leżymy całe dnie w łóżku.) <kot> Całe szczęście, że temperatura troszkę spadła, to mały jest żywszy. Ja zaś odliczam dni do szpitala. 19 luty coraz bliżej. Byłam w zeszłym tygodniu u ortopedy i w całym szpitalu Kopernika są kartki:

„ZAKAZ ODWIEDZIN DO KOŃCA LUTEGO Z POWODU GRYPY”

 To nikt mnie nie odwiedzi? A ja tak się boję punkcji ;( Organizuję sobie czas jak mogę. Pieczemy, lepimy z masy solnej, sprzątamy... Przez 4 ostatnie dni smażyłam chrusty. Co powstała spora górka to znikała po pojawieniu się prywatnego albo Tosia. Rąk nie czuje. Prywatny taki mądry, a jednak wymiękł przy wyrabianiu ciasta, a przy „wybijaniu” wygiął wałek (i wałkuje teraz po łuku). Antek im lepiej się czuje tym bardziej doprowadza mnie do szału. Jest nieposłuszny, rozdrażniony i sama nie wiem. Co mu powiem „nie” albo „idź do łóżka” to ryczy. Wyciąga zabawki do „Już się czuję mama”, a jak ma odłożyć coś na miejsce to „Nie czuje się mama, idę do łóżka”.
A za 5 min bierze kolejną zabawkę. Więc mówię spokojnie, potem trochę głośniej, próbuję wychodzenia z siebie, ale kiedy staję obok, Antek i tak widzi mnie w jednaj osobie. Czyli wcale nie ma gorzej tylko tak samo. He he, wczoraj podczas mierzenia temperatury mały klepie mnie po plecach i mówi: 

„Ale Ty jesteś dla mnie miła mama. I taka zdolna.” 

Jak go nie przytulać i nie kochać? Mój kochany skarbek.
Ponieważ Antek jest na rosołku, obiadki są przeznaczone tylko dla prywatnego. Musiałam wykorzystać mięso mielone i miałam na to 40 min. I wcale, ale to wcale nie chciało mi się gotować i cudować. Więc były mielone z cebulką, pomidorkiem i serkiem żółtym w środku, który idealnie się rozpłynął. Do tego ziemniaczki i ogórki konserwowe. Idealnie chłopski obiad dla chłopa po robocie ;) Smakowało mu. Miał też do mnie prośbę. Więcej kanapek do pracy, więc dzisiaj zabrał pół bochenka, wielkiego bochenka chleba. ;)

4 komentarze:

  1. nie odkrawasz naklejki z chleba?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, taki tam mały błąd ;) odkroiłam po zrobieniu zdjecia ;)

      Usuń
  2. to dobrze, lepiej tego nie jeść ;) bardzo przyjemny blog, czuć rodzinne ciepło :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)