-terror
-szantaż
-przemoc
Dowiedziałam się o tym w pewnym serialu. I odziwo jest to trafne spostrzeżenie. Spróbowałam. Postanowiłam wykorzystać fakt, że Tosiek nie cierpi kalafiora.
- Antek, prosze posprzątać zabawki przed snem.
- Nie chce mi się.
- W tej sekundzie!!
- Zaraz.
- Bo jutro na obiad dostaniesz kalafiora i będzie szlaban na bajki!
10 minut nawet nie minęło, a po zabawkach nie było śladu. Bardzo mi się to spodobało, ale staram się nie przesadzać. Chociaż mam teraz ochotę zastosować wszystkie trzy metody jednocześnie - od godziny czekam aż zaśnie. A jest chory i strasznie marudny.Jeszcze jak to przed świętami - porządki, porządki i porządki. Dobrze się złożyło, bo od poniedziałku jestem z małym w domu. Mając cały tydzień na ścieranie kurzu zrobiłam plan przedświąteczny.
poniedziałek - pokój Antka ( zrobił porządek w zabawkach i zostawił dwie półki wolne - bo Mikołaj przyniesie dużo prezentów)
wtorek - łazienka
środa - kuchnia
czwartek - duży pokój
piątek - przedpokój i fryzjer na poprawę humoru
sobota - pierniki
niedziela - bałwanki kakaowe i tort makowy
poniedziałek - krótki odpoczynek
Ta, na koniec pewnie się okaże, że jednak o czymś zapomniałam, albo nie starczyło mi na coś czasu.
Siedząc z Tosiakiem w domu rozwijam się manualnie. Co prawda naoglądałam się programów dla dzieci (ostatnio modny jest "Budzik"), ale moja pomysłowość też się ukazuje w pełnym świetle. Robiliśmy bałwanka, choinkę i bombkę, które zawisną na choince, po którą prywatny obiecał pojechać w piątek. Stworzyliśmy też ramkę na zdjęcie Tosia ze żłobeczka.
Dzisiaj (ponieważ i tak był syf w kuchni), zanim posprzątałam podłogi, powstał spod paluszków małego mistrza pejzaż. Oczywiście zimowy. Niestety największą radość nie sprawiało sypanie kaszą manną,ale smarowanie klejem. Te dzieci.

nie wiem. Do dyspozycji będę miała czarną, czerwoną i białą mase cukrową, lukier biały, zielony i malinowy, posypki kolorowe.... Chyba już wiem! Będziecie mieli niespodziankę.Ojej, u mnie zaczął prószyć śnieżek. Czyżby była szansa na białe święta? Oby ;)

A jak zimno na dworze, to... Grzane winko albo piwko! Ostatnio zasmakowałam w winie z pomarańczą, cytryną i anyżem. Chcecie przepis, co? No dobrze... Gdzie to było... Idę poszukać i zostawiam laptopa przy Antku. Mam nadzieję, że nic nie dopisze.
" kljhgfbf
SXCHgfcvbky64yuirhv hrjkghjsnbv [pwoaiekls"
Miałam skasować te jego trzy grosze, które tu bez pytania wtrącił, ale zmieniłam zdanie.
GRZANIEC Z CZERWONEGO WINA
- 750 ml czerwonego wina (ja brałam półwytrawne)
- 2 duże pomarańcze
- skórka z 1 cytryny
- imbir (wedle upodobań; ja dałam 3 łyżeczki)
- cynamon (podobnie jak pozycja wyżej; ja prawie całą torebke wsypałam, ale nie każdy musi być wielbicielem cynamonu)
- 1/2 całej gałki muszkatałowej
- 5 goździków
- 2 ziarenka ziela angielskiego
- 1 gwiazdka anyżku
- 100 ml wody
- ok 50g cukru (wyjdzie kwaskowe to wino, wiec można dać więcej cukru)
Nie zapomnijcie przecedzić wina przez geste sitko!!!
A teraz sie wam przyznam... To robił prywatny. On sie zajmuje wszelkimi grzanymi alkoholami. I jego rada brzmi:
"Ja nie kroiłem w plastry pomarańczy, tylko na pół. Lekko ścisnąłem, żeby troszkę soku trafiło do garnka. I wkładałem miąższem do dna garnka. Żeby był posmak pomarańczy, ale żeby nie zdominowały smaku wina."
Sowa mądra głowa :D
Powodzenia ;)
W sobote piernikowo :) Łiii :)
OdpowiedzUsuńA prywatny to jakiś specjalista? Jak dobrane słowa profesjonalnie :D:D:D:D:D:D
OdpowiedzUsuńPrywatny to... MĄŻ ;) Specjalista od wszystkiego XD
OdpowiedzUsuńhihi, specjaliści :D
OdpowiedzUsuńA rysunek piękny! Trzeba dać wyjątkowej osobie!