Napisałam wczoraj tą notkę, tylko zapomniałam wcisnąć "publikuj". Prywatny mąż właśnie poszedł do pracy. Powinnam się położyć, bo do do pracy nie idę dzisiaj, ale ochota na sen przeszła. Zastanawiam się, czy żłobek to fatycznie taka dobra inwestycja - przecież Antek jest co tydzień z katarem albo z temperaturą. Znów idziemy do lekarza.
Proszę, oto wczorajsza notka:

Proste, bo z ciasta francuskiego. Sypał cukier z cynamonem, a ja tylko składałam. Potem 15 min w 200 stopniach. Jednak po upływie połowy czasu warto je przerzucić na drugą stronę.
Tak więc czekamy na Antka kobitę ;)
Bilans po spotkaniu: Koleżanka ma kolczyki i już je nosiła, chociaż nie ma przebitych uszu. Antek dostał buziaka i się przewrócił. Zabawa była przednia i dzieicaki nie bardzo miały ochotę ją kończyć.
love, love, love :D Mam nadzieję, że teraz Ci się spodoba blog :P
OdpowiedzUsuń