Jutro kolejny z tych dni, kiedy lekarze próbują zrobić krok w kierunku zbadania osobowości stwardnienia. Ciągle czegoś szukają i drążą temat, jakby nie byli pewni swojej poprzedniej diagnozy. Myślicie, że SM może jednak być czymś innym? Jutro EEG głowy i muszę umówić się na kolejną punkcję... Przekichane. Mam mieszane uczucia. Przecież każde nakłucie, to kolejne naruszenie stryktury ciała. Z drugiej strony, podobno lekarze będą pewni. Próbuję się z tym przespać i podjąć decyzję, ale brakuje chemii w tym związku.
Dni też pełne roboty, biegania i załatwiania. Antek uskutecznia spacery i jazdę na rowerze. Nie mam czasu na siedzenie w kuchni. Tu poczytałam, tam podpatrzyłam i od niedzieli powstały 3 szybkie desery, a jeden z nich może również uchodzić za słodki obiad.
Biszkopty, galaretka, cząstki pomarańczy, jogurt truskawkowy (z żelatyną lub galaretką) i znów galaretka cytrynowa w moim przypadku. Szybko się robi, a moje chłopaki jeszcze szybciej jedzą.
Placuszki z jabłkiem i wiórkami kokosowymi, polane czekoladą z kawałkami pomarańczy.
Ciasto na placki:
maślanka, mąka, ok 1/2 szklanki cukru, cukier waniliowy, 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia, szczypta soli.
Ciastko musi wyjść gęste. (Zamiast maślanki może być mleko.) Dorzucamy jabłko pokrojone w kostkę, wiórki i łyżką nakładamy porcje na rozgrzany olej.
Polecam!
Galaretka jak cząstka pomarańczy. Podpatrzone dzisiaj. Pomarańczę kroimy na pół. Po wydrążeniu środka, wlewamy galaretkę. Kiedy zastygnie, każdą połówkę kroimy na 2 lub 4 części.
Prywatny nie wierzył, że to galaretka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz :)