niedziela, 2 grudnia 2012

Jakie jest ulubione danie blondynki?

Ja tylko na chwilę. Chciałam oznajmić, że jednak mi się chce. Znaczy, nie zrobiłam kremu cytrynowego, ale coś równie pysznego i aromatycznego. Prywatny poszedł do teściowej po chińszczyznę i kilka innych rzeczy, a ja z Tosiakiem zabraliśmy się do roboty. 
Garkuchnia serwuje: Babeczki.





Zawsze miałam problem z papierowymi papilotkami, bo rozlewało mi się ciasto i cała praca szła na marne. A rozwiązanie okazało się prostsze niż myślałam. Wystarczy użyć 2 foremek.
Wyciągałam mikser kiedy Antosiek przyszurał krzesło do blatu i władował swoją słodką dupkę. Padło sakramentalne „Miksujemy!”. 125G mąki, 125g masła i 125g cukru. Do tego 2 jajka, łyżeczka cukru waniliowego i łyżeczka proszku do pieczenia oraz szczypta soli. Piękna, gładka masa. Papilotki napełniłam do połowy wysokości i czym prędzej wstawiliśmy je do piecyka (200 stopni) na 15min. Modliłam się, co by nic się nie rozlało.
Kiedy w tygodniu wyszłam z urzędową fotografką po bułkę do sklepu, zaczepił nas starszy Pan. Miział nas po policzkach i opowiadał sprośne dowcipy. Jednym nas powalił. 

„Jakie jest ulubione danie blondynki? Danie dupy.”
 A potem dodał: „Ale brunetki i szatynki też to lubią, więc dziewczynki życzę powodzenia.”

 Wiem, facet powinien zarobić w dziób. Niestety byłyśmy zbyt zdziwione.
Piecyk pika. Wyciągamy i... każda babeczka ma idealny kształt. Jaka to miła niespodzianka! Wszystkie wylądowały na parapecie – bo tam najzimniej. A ja wzięłam się za lukier. 
1 białko, szklanka cukru pudru, łyżka cukru waniliowego i odrobina soli. Mały pomocnik przyniósł do kuchni babeczki i na każdą wylałam łyżeczkę białej, słodkiej masy. W międzyczasie przyjechał mój tata i załapał się na pudełko smakołyków. A prywatny mąż jak wrócił dostał prezent.
Przy kolacji Tosiak postanowił podszkolić swój angielski krzycząc „Hello!” i żywo machając do tatusia. Potem sam z siebie dodał: „Hello dude” (dude – kumpel, stary). Miłe dziecko.
To tyle, na dzisiaj. Słodkich snów wam życzę.

2 komentarze:

  1. Ja w papilotkach nie miałam okazji w ogóle piec - mam silikony (jak to śmiesznie brzmi :D ) tj. silikonowe foremki i są... średnie - ciasto lubi się wylać :| muszę kupić blachę chyba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam o silikonach różne opinie, i dobre i złe. Robiłam do tej pory w samych papilotkach, ale św. Mikołaj doposażył mnie w blachę na 12 muffin. Niebo, a ziemia.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz :)