
Ponieważ ćwiczę z prywatnym mężem mój angielski, poprosiłam ostatnio o herbatę. W żartach zaproponowałam "blow job". A on do mnie:
- mały kubek herbaty 1 blow job
- duży kubek herbaty 2 blow job
- cytryna 1 blow job...
i zrób z facetem interes. W sumie też może wprowadzę taki cennik... tak samo jak dać kotu kocimiętkę. Kupiłam dzisiaj opakowanie suszonego specyfiku. Czytam "Dozować małe porcje zioła. Nie powinny się pojawić skutki uboczne." Prawie jak marycha. Kot dostał szału. Orgazm. Antek skwitował to krótko. "Kot się naćpał". Swoją drogą nie wiem skąd on znatakie słowa, napewno nie ode mnie. Pewnie od prywatnego albo ze złobka.Właśnie nie mogę się doczekać poniedziałku, każde rano pójdzie w swoją stronę.
Podzielę się dzisiaj z wami ciastkami z czekoladą. Są pysznie czekoladowe. Wychodzą dwie blachy pięknie pachnących smakołyków. Niestety nie jest to coś, co może robić Antek. Znaczy pozostaje mu tylko fucha operatora miksera.Mały nawet tym się potrafi zadowolić.
Wrzucamy 2 jajka, 80g cukru, 1/2 kostki masła, 30 dag kakao i 2 łyżki mleka. Jak już się wymiksują składniki, mały pracownik kończy zmianę. Teraz moja kolej, dosypuję 200g (albo i więcej, sami ocenicie) mąki. Na koniec przysmak bogów i Antosia - czekolada. Drobno siekam 2/3 tabliczki. Resztę jak się domyślacie wciągnął mały gangster. Całość mieszam i lepię kulki wielkości włoskiego. Na blachę i 20 min w 180 stopniach.Ciastka się pieką, a my idziemy czytać wiersze.

Nie wiem, co autorka miała w głowie, że takie rzeczy wymyśliła. Najbardziej lubię fragment o rozmowie skarpetki z kapeluszem.
"(...)A skarpetka z animuszem,
dyskutuje z kapeluszem.
Miło mi, jestem skarpetka.
Proszę, oto moja metka. (...)"
Niezłe prawda? Potem jeszcze "Ptasie radio", "Lokomotywa", "Małpa w kąpieli" i "O zydelku na spacerku".
O, ciasteczka gotowe.
Oj, biegnie Antek.
Tosiek: "Ciasteczko miało wypadek!"
Ja: "Ciasteczko? Wypadek? Jaki?"
Tosiek: "Odlotowy!Potłukło się."
I wszystko jasne. Chyba pożyczył trochę zioła od kota.
Ja: "Ciasteczko? Wypadek? Jaki?"
Tosiek: "Odlotowy!Potłukło się."
I wszystko jasne. Chyba pożyczył trochę zioła od kota.
A na zachętę wam powiem... Jutro robię pierogi! ;)
U Rudej Mendy Kocimiętka nie działa jakoś szałowo :P mam jeszcze paczke w szafce. Jak zrobią nalot to powiedzą, że ćpam :P
OdpowiedzUsuńMój jest teraz jak narkoman na głodzie... ;)
OdpowiedzUsuń