niedziela, 14 października 2012

Pomarańczowa fantazja


Antek znowu przyniósł katar i kaszel ze żłobka. Jak to powiedziała Pani dyrektor, "Teraz choruje Łódź-Górna, to zaraz będzie u nas". Może lepiej teraz niż potem... Prywatny mąż wyjeżdża w poniedziałek, a ja znów zostaję sama... Wczoraj też mnie zostawił na całe popołudnie. Co tu zrobić... Tosiak domagał się ciastek. Po zrobieniu ośmiu kółek na rowerze wokoło bloku, zajrzeliśmy do sklepiku osiedlowego.
Ja: "Antek, idź i poproś o margarynę"
Antek wszedł do sklepu i słyszę: "Proszę mandarynkę"
Wysłać chłopa po zakupy. Jeszcze po drodze natknęliśmy się na ochroniarza, któremu ewidentnie się nudziło. Gadał i gadał.... Że ma palec rozcięty, że znów się brama zepsuła, że ktoś tam był natrętny i chciał się dostać na osiedle... Że ja zawsze trafiam na ludzi, którzy chcą się wygadać. Jak już dotarliśmy do bloku, wjechaliśmy na pierwsze piętro "windojem" (dla ociemniałych "windojem" tzn. windą), Tosiak stanął na środku korytarza i się ostentacyjnie zlał w gacie... I w ten oto sposób synek znajduje mamie zajęcie, żebym czasem się nie nudziła.
No dobra, "wiatka" już pierze, Antek się bawi, robimy ciastka. Z pomarańczą. Napiszę dokładnie przepis, bo są cudnie aromatyczne i będą smakować każdemu, kto lubi pomarańcze. Chociaż, pewnie i wielu dzięki nim przekona się do cytrusów.
Będziemy potrzebować:
*280g mąki pszennej
*1/2 łyżeczki soli
*1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
*200 g cukru
*160g miękkiej margaryny / masła
*1 jajko i 1 żółtko
*1 cukier waniliowy
*skórka starta z dwóch pomarańczy
Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia. Ścieramy skórkę z pomarańczy i dokładnie mieszamy ją z cukrem i cukrem waniliowym. Powstaje nam "cukier pomarańczowy".

Tutaj niestety do kuchni wchodzi Antek, jakby nigdy nic dosuwa krzesło do blatu, podciąga rękawy i mówi "no, posprzątałem, robimy ciasteczka". Ja stoję i patrzę. Wyciąga mikser i pyta się co miksujemy.
Więc wrzucamy miękką margarynę/masło i ucieramy na gładką masę. Jestem ryzykantką - Antek wsypuje pomarańczowy cukier, oczywiście sporo rozsypuje dookoła.
Miksujemy to przez ok 2 minuty. Wbijamy jajko (Antek mimo nalegania nie został "wbijaczem jajka", aż tak mu nie ufam) i żółtko.
Miksujemy kolejne 2 minuty. Teraz mąka z proszkiem do pieczenia.I tutaj mój apel: Drogie dzieci, kiedy wsypujecie mąkę łyżką, to nie dmuchajcie, bo wasze mamy znów będą miały co sprzątać. Mój mały skarbek kichnął w miskę z mąką. Wolę nie mówić co było... Kiedy już to wymieszamy, wykładamy na stolnicę i obtaczamy w mące formując wałek o ok 4 cm średnicy. W folię i do zamrażalnika na pół godziny lub do lodówki na 2 godziny.
Przez ten czas pogadałam z koleżanką na fb, ustaliłyśmy kiedy wpadnie do mnie z aparatem, obgadałyśmy naszych facetów, ponarzekałyśmy, że nie doceniają tego co robimy... No tak, to prawda. Nasi drodzy Panowie, zwracajcie większą uwagę nawet na zwykłą kanapkę z serem, którą robią nasze piękne rączki. U mamusi tak nie będzie, one nie mają takich ładnych dłoni jak my.
No to teraz włączamy piecyk na 180 stopni. Z wałka kroimy ok 0,5 cm ciastka. Antek był bardzo zawiedziony, że nie może wykrawać foremkami. No niestety. Układając na blaszce pamiętajcie o odstępach, bo pierwsza blacha mi się zlała w całość ;) ok 10-15 min pieczemy. Momentalnie pięknie pachnie w mieszkaniu pomarańczą. Zastanawiam się nad dodaniem następnym razem kardamonu, też może być pysznie.
W momencie wyjęcia drugiej blachy wchodzi prywatny mąż. Woń cytrusów i ciastek powaliła go na kolana. I tak właśnie Panowie ma być. Kobieta gotuje i piecze, a wy za to ją nosicie na rękach. Mój  osobisty określił je tak: "Smakują jak ciastka, które robiła moja babcia, takie prawdziwie domowe." Miło słyszeć coś takiego.

1 komentarz:

Dziękuję za komentarz :)