Sobota rano, chlebek się piecze, a chłopaki śpią. Już tydzień zbieram się, żeby pochwalić mojego małego kucharza. Polecam to dla każdego dziecka - na 100% będzie miało frajdę. Tosiek od zawsze pomagał przy gotowaniu. Raz mu obiecałam ciasteczka i musiałam dotrzymać słowa - skutecznie mi o tym przypominał. Pierwszy raz na ciasteczka załapali się nasi znajomi. "Kemek" tak zachwalał wypiek Tosia, że teraz "Pieczemy ciasteczka dla Kemka".
Potrzebne będą: *dowolne kruche ciasto * foremki (mogą być kubeczki) * wiara, że kuchnia przeżyje * obietnica dziecka, że pomoże sprzątać.

Najpierw męczył ciasto, ale jak już się wziął za wykrawanie, to całym sobą - dosłownie. Na zmianę były misie, grzybki, kaczuszki, dzwoneczki, domki, zajączki, serduszka i rybki.

Jak już były gotowe do pieczenia - zmiana zdania. Za dużo serduszek, a za mało misiaków. Potem szybko do piecyka, zanim znów się rozmyśli.
Ja: "Tosiek sprzątamy"
Mały: "Oj, zmęczyłem się"
Ja: "Obiecałeś"
Mały: "Idę się położyć"
Ja: "A kto mi pomoże?"
Chwila namysłu.
Mały: "Tata pomoże"
Więc zostałam z robotą sama. Jednak facet to facet. Zaraz po wyjęciu gorących ciasteczek Antek ożył.

Pięknie pachniały. Niestety Tosio zjadł wszystko sam w lesie. Tak, bo potem był spacer.

Zdolniacha :) Jak Kemek zacznie chwalić zbyt dużo, to wszystko będzie Kemkowe... Zupka Kemkowa, Kotlet Kemkowy... :P
OdpowiedzUsuńtemu Kemkowi to dobrze! Maluch go chyba lubi skoro tak piec dla niego chce :D Oj zeby dla mnie ktos ciasteczka robil :D hihi. A te wyglądają smakowicie ! :) Zjadłabym całą michę siedząc przed komputerem :D
OdpowiedzUsuńDodaj nową notkę bo muszę stare komentować!